Klątwa uczciwości. Ludzie dążą nieustannie do zaspokojenia potrzeby miłości, wolności, szacunku oraz sensu życia. Kluczem do zrozumienia zachowań ludzkich jest pojmowanie uczciwości i kłamstwa. Można zwalić wszystko na otaczający świata, który nas deprymuje, mami, uczy złych nawyków i ogłupia, ale to prawdą nie jest. My sami jesteśmy sobie winni naganę, bo kto raz pozwolił sobie na kłamstwo, łga coraz bardziej i częściej. Aż oszustwo wchodzi mu w nawyk. Kłamie bez zastanowienia, a kiedy już zdarza mu się mówić prawdę, otaczający świat nie wierzy jego słowom. Kłamstwa języka prowadzą do fałszywości serca, a to już bezpośrednio do deprawacji. Zatem aby zaspokoić swoje skryte dążenia potrzebna jest klątwa uczciwości.
Klątwa uczciwości
Prawdą jest, że naród składa się z ludzi, czyli wielu małych, osobistych światów. Każde, nawet błahe wzruszanie ramionami, ignorancja niesprawiedliwości czy nieme przyzwolenie na zło, którym również jest kłamstwo, powoduje degradację naszego małego świata, naszej przestrzeni życiowej, a co za tym idzie, rzutuje na całość domu, miasta, województwa, kraju.
Brzmi wydumanie, nienaturalnie? Ale jest to jak najbardziej naturalne, zgodnie z zasadą sześciu uścisków dłoni, która mówi, że od każdego człowieka na świecie dzieli nas sześć uścisków dłoni. Możemy i powinniśmy zatem zrobić jedno. Mianowicie w każdej sytuacji życiowej zachowywać się uczciwie wobec siebie i wobec innych ludzi. To diametralnie zmieniło by nasze życie i komfort egzystencji.
Kłamiąc, zagłuszamy prawdę. Po pewnym czasie nasz wewnętrzny głos sumienia i prawości przestaje do nas docierać. To rodzi choroby cywilizacyjne jakimi są nerwice, depresje, etc. Płacimy za brak porozumienia z własnym sumieniem, z prawdą, która nieustannie domaga się głosu.
Nie tylko kłamstwa są przyczyną, również niezałatwione sprawy, poczucie winy. Także niedomówienia, niepogodzenie się z losem i szereg innych rzeczy wynikających pośrednio, bądź bezpośrednio z kłamstwa. Chora najczęściej jest osoba okłamywana, nie koniecznie kłamiący.
Okłamywani wrażliwcy przeżywają kłamstwa jak osobistą porażkę. Prawda, która tak ukochali, nie wyszła jeszcze na wierzch. A nawet jak już wyszła, to szkody jakie poczyniła są nieodwracalne. Każdy człowiek powinien umieć dostrzec w sobie najdrobniejsze skazy. Zauważyć w jakich sytuacjach dochodzą one do głosu i jaką szkodę wyrządzają.
Bez wybielania, bez bagatelizowania, nie ma co lekceważyć wroga w nas samych. Bądźmy szczerzy, prawi i prawdomówni, tak, aby nasze wewnętrzne ja poczuło się kochane i mogło z czasem osiągnąć najwspanialszą formę wyrazu. Cała reszta otoczenia zaś powinna być strażnikami prawdy, dla dobra nas wszystkich i dla komfortu życia.
Każdy z nas ma w sobie taką siłę, która pozwala mu być silniejszym od jakiejkolwiek słabości, mądrzejszym i odważniejszym. Bądźcie uczciwi wobec siebie i wobec innych, a wszystko potoczy się lepszym torem. Poznajcie swoją prawdziwą naturę. Sam borykam się z problemami, z niezałatwionymi sprawami, żalem, złością i niestety odbija się to na mnie obecnie bardzo mocno. Stąd ten felieton – jak chory choremu, jak człowiek człowiekowi, jak druh druhowi.
PS. Każdy lęk ma swoją granicę. Kiedyś dotrzesz do poziomu, w którym już nic cię nie przerazi.
_________
#Kłamstwo